- Rozumiem. - mruknął psycholog. - Na czym polega twój problem?
Troy rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby chciał mieć pewność, że nie ma tu nikogo więcej.
- Wazony. - powiedział cicho.
Psycholog Oakley spojrzał na niego pytająco.
- Wazony? - powtórzył. - To już grubsza sprawa, proszę pana. Trzeba psychiatry, a nawet kaftana bezpieczeństwa! Spokojnie, już dzwonię po pomoc!
Siwan zmarszczył nos, po czym zaczął intensywnie myśleć.
- Dzwoni pan do Batmana?
Oakley wykonał szybki telefon, z tego co usłyszał Trej - do pana Bimbera, który przybył na miejsce w niecałe piętnaście minut. Przebrany był za hot doga, co miało zapewne pomóc w rozmowie.
- Witaj, Troy.
- Jestem Trej! Z "E" jak Emo! - krzyknął. - Zabierzcie ode mnie te wazony! Nie lubię ich! Mój tatuś też ich nie lubi! Co nadal robi tu ten wazon! - wskazał na akwarium, w którym znajdowała się Maka Paka, rybka Oakleya, która układała kamyki.
- Spokojnie, Trej. Pamiętaj, nie jestem tylko twoim psychologiem, ale i przyjaciółką.
Troy stanął na biurku, wykonując jakieś nietypowe ruchy. Oakley wyjął z kieszeni swojego najnowszego iPhone'a i zaczął nagrywać całe te zdarzenie.
- Wazony! Ciągle widzę wazony! - powtarzał gejuch, kopiąc laptop, należący do Tylera. - Jeden wazon mniej! YAY!
Bimber ściągnął Treja z biurka, prosząc Oakleya o podanie kaftana.
- Ostatni kaftan poszedł na Shauna! - powiedział Tyler.
- Na świętą cipcioszkę! - warknął Justin. - Jeżeli jest to rodzinne to wezwij rodzinę Siwana!
- Ty, ty mi lepiej nie rozkazuj! - odpowiedział z dezaprobatą w głosie. - B-bo jak powiem to dla.. tego ten.. to.. To cię zwolni! Ha!
- Podaj mi taśmę klejącą! Trzeba czymś go powstrzymać!
Gejuch z każdą minutą wiercił się coraz bardziej. Ciągle opowiadał o wazonach, co doprowadzało Bimbera i Oakleya do szaleństwa.
- Walnij go! - zaproponował Oakley. - Wazonem najlepiej!
Justin wykonał jego polecenie, a Trej stracił przytomność.
- Dobra robota, Bimber. Okay, a teraz czas na selfie! - klasnął. - Hashtag: #swag, #takietamwpracy, #takietamzsiwanem, #yolo, #yolozbibimisiwanem. A teraz czas na lunch!
Opuścili pomieszczenie, pozostawiając Siwana w środku. Wybudził się gdy tylko zamknęli drzwi.
- Witaj, Mada Pako. - zaczął. - Spotkanie po latach, hm? Pamiętam, gdy odbiłeś mi chłopaka, ale teraz mi nie uciekniesz. - zaśmiał się szyderczo. - Teraz czas na prawdziwą wojnę.. a iPhone'a sobie pożyczę.
- Mada Pako! Kupiłem ci paluszki rybne! - powiedział Oakley, gdy tylko przekroczył próg pomieszczenia. - Mada Paka?! Gdzie jesteś?! Bimber! Bimber, co to za kartka?!
"Porwałem Mada Pakę, zgłosicie to policji, a wyrzucę iPhone'a
Ps. Wejdź na insta, ziomuś
T."
- Spokojnie, Tyler! To nic nie znaczy! - uspokajał go Bimber.
- Niee! - załkał. - Widzisz to? Troy uwiódł Mada Pakę! Zrobili sobie selfie w klubie!
I to był ostatni raz, gdy widzieli tą zakochaną dwójkę.
Odeszli, a jedyne, co po nich zostało to zdjęcia na instagramie.
***
Nie wiem co robię ze swoim życiem
Trevor
Na świętą cipcioszke! Trevor przyjacielu, piszesz o mnie! Życzę weny, kochanie
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHA NAJLEPSZE :):):):):):):
OdpowiedzUsuńBIEDNY OAKLEY :(
HAHAHAAHHAAHAHAHAHAHAH ZAJEEEEBISTEEE XD
OdpowiedzUsuńNa świętą cipcioszkę rycze
OdpowiedzUsuń