piątek, 3 kwietnia 2015

[5] Usuwam, zawieszam, suprajs madafaka

":)

Miłej Chanuki, moje małe  Żydki
Jak zaśniecie to zgwałcę Wasze łydki

Działalność na tym blogu zostaje oficjalnie zawieszona z powodu (miejsce na wymówkę).
Z tego oto powodu chciałbym Was (miejsce na przeprosiny).
Jeśli ktoś chciałby się ze mną skontaktować - nie martwcie się, cały czas jestem w waszych łóżkach ( ͡° ͜ʖ ͡°)
(miejsce na gwałt)"

Troj niemal dostał zawału, czytając tą drastyczną wiadomość. Czy to koniec tego bloga? Imaginów? A również jego życia? Z trudem odganiał wszystkie złe myśli. Może jego matka zmusi go do czytania Krzyżaków?
W tym oto dniu chciał zakończyć swoje żałosne życie. Postanowił zakończyć swe życia tak, jak ono się zaczęło. A mianowicie w zakonie przy muzyce Lady Gagi. O uczestnictwo w tej pięknej ceremonii poprosił również siostrę zakonną, Aaronkę. 
Była ona dla niego szczególną osobą, niczym matka prowadziła go przez życie z biblią pod pachą. Jednak każdy posiada tajemnice, nawet ta skromna zakonnica z Watykanu. Sekretem Aaronki była płeć - sama nie potrafiła zdecydować kim chce być, a z każdym dniem decyzja stawała się coraz trudniejsza.
Siwan miał znacznie mniejszy problem. Chociaż odmienna orientacja czasem przysparzała mu mnóstwo problemów to tak naprawdę nie zwracał na nie uwagi, bo "po co". Może od czasu do czasu ubierał się w sukienkę, jednak póki nikt o tym nie wiedział nie miał powodów do obaw.
   - To już ten moment - wysapała zakonnica, otwierając wielkie drewniane drzwi.
Gej spojrzał na nią zniecierpliwiony.
   - Dalej, Siwan - wywróciła oczami. - Na siedemnastą ma przyjść sprzątaczka, więc lepiej szybko się wykrwaw.
   - Aaronko, czy ty chcesz mojej śmierci? - pisnął przerażony chłopak. - Myślałem, że mnie powstrzymasz!
Zakonnica wzruszyła ramionami. I to był pierwszy moment w którym Siwan przez chwilę się zawahał.
   - Szybkie ciachu ciachu i po tobie, stary sraku - zanuciła jedną z pieśni.
Troj położył się na stole, czekając aż ostrze dotknie jego delikatniej jak dupsko niemowlaka skóry. Aaronka nie wyglądała na zmartwioną, bardziej na usatysfakcjonowaną i pełną entuzjazmu. 
Zgodnie z umową chwyciła za żyletkę. Siwan zamknął oczy, zaciskając mocno pięści. Trzy centymetry, dwa, jeden... Nagle iPhone geja zawibrował, a on mimowolnie odblokował telefon. Powiadomienie z twittera... Nowy imagin na blogu! 
   - Aaronko, to przeznaczenie! Nie mogę umrzeć! - podniósł się nagle z miejsca, a żyletka upadła na podłogę.
Kolejny fascynujący imagin był dla niego inspiracją do założenia domu dla sierot z Indonezji. Mimo to skończył z Aaronką w zakonie znani jako para pasterzy.

***

Kom bak madafaka


poniedziałek, 6 października 2014

[4] Boogie i bad boy

Troj Siwan był typowym bad boyem. Własny gang, dodatkowo lubił ładne samochody i szybkie dziwki. A Demi Lovato była niczego nieświadomą striptizerką, a jednak los chciał by się spotkali. Dzisiaj właśnie Siwan chciał zrobić coś czego inni się po nim nie spodziewali - a mianowicie chciał zatańczyć na rurze.
Zepchnął z niej Dems, która już chciała wykonać swój popisowy numer.
 - Bierzcie mnie z każdej strony! - pisnął chłopak, a kilku mężczyzn rzuciło na scenę pieniądze.
Wściekła Lovato chwyciła go za włosy i z całej siły pchnęła na ścianę, kontynuując swój taniec. Nie zniechęciło to Siwana do działania, a wręcz przeciwnie - wszedł na scenę i spoliczkował dziewczynę.
 - Suka! - wrzasnęła dziewczyna, odwzajemniając się mu prawym sierpowym.
 - Przez ciebie moja ramoneska jest we krwi! Ty tępy tamponowcu!
Nawet członkowie gangu Troya zaczęli pogwizdywać, czekając aż akcja się rozwinie.
 - Ja, tamponowiec? Ty ździro! Wyglądasz jak moja babcia w dzień Świętego Patryka o świcie!
Tym razem Troy nie wytrzymał i chwycił za krzesło, które cudem uniósł i z całej siły walnął nim w Demi, która starała się dalej tańczyć na rurze. Dziewczyna upadła, a gejuch kontynuował swój taniec, będąc pewnym, że wygląda jak Nicki Minaj w Anacondzie.
Gdy tylko miał chwilę przerwy podszedł do Dems... a raczej jej zwłok.
Bądź, co bądź, ale taki bad boy jak on zawsze miał przy sobie szafę z napisem "Uwaga trup!". Szybko wrzucił tam ciało i już miał wrócić na scenę, gdy zauważył, że ktoś zajął jego miejsce.
 - To moja miejscówa. - warknął do dziewczyny.
 - To masz problem. - odpowiedziała. - Bo teraz należy do mnie.
Jennette McCurdy była początkującą striptizerką, a mimo to radziła sobie lepiej od niego, co nie dawało mu spokoju.
 - Kochana, zjeżdżaj z mojej rury, bo te tipsy - pomachał jej dłonią przed twarzą. - znajdą się na twojej buźce.
Jennette wydała z siebie cichy pisk, po czym Troy zrzucił ją ze sceny.
 - Jesteście gotowi na Boogie?

***
Dedykuję ten imagin Dems, bo jest supi pupi i takie tam
No i sorka, że umarłaś, ale wiesz - tak mi się chciało
Trevor

[3] Malinki na dupie

 - Hej, TroTro. - przywitał się Kolumn.
 - Cześć.
Był wieczór, a Kolumn przyszedł na nocowanie do Siwana, który był zestresowany. Może to przez to, że matka Hood'a siedziała na dole i rozmawiała z Shaunem, a może zupełnie przez coś innego.
 - Obejrzymy jakiś film? - zaproponował osiemnastolatek.
 - A nie możemy porobić czegoś innego? - zapytał Calum.
Siwan spojrzał się zdziwiony na chłopaka.
 - Czyli co innego mielibyśmy robić?
 - Nie to o czym myślisz! - zaprzeczył szybko Hood. - Widzisz, ja i Ari zerwaliśmy i pomyślałem, że mógłbyś mi pomóc. Chcę żeby była zazdrosna.. A więc.. Zrób mi kilka malinek.
Gejuch znacznie pobladł i odsunął się od Kolumna na bezpieczną odległość.
 - A-a jak się je robi?
 - Nie wiesz jak się robi malinki? Serio, TroTro? Okay, może znajdziesz sobie jakiś poradnik na youtube..
Troy pokręcił przecząco głową.
 - Okay, coś tam pamiętam z filmów.. Ale nie obiecuję, że będzie się trzymać..
 - Czekaj, pamiętasz coś z filmów? To ty porno oglądasz?
Siwan wywrócił oczami i zaczął robić pierwszą malinkę. Powtórzył tą czynność kilka razy, jednak nie zauważyli, że od jakiegoś czasu ktoś im się przygląda.
 - Ty tą malinkę to lepiej sobie na dupie zrób! - krzyknęła matka Kolumna.
 - Mamoo! - jęknął. - Zostaw go!
Kobieta nadal biła Siwana swoją torebką.
 - Calumie Thomasie Hood, wracasz do domu. - chwyciła go za ucho i siłą wyciągnęła z pokoju.
Troy pomachał Hood'owi, a on jedynie się uśmiechnął.

Był poniedziałek, a od soboty Calum nie miał kontaktu z Siwanem. Jak się okazało - Troy trafił do szpitala, więc Kolumn jak najszybciej tylko mógł odwiedził go.
 - Co ci się stało?
 - Twoja mama powiedziała "żeby te malinki sobie na dupie zrobił", no i starałem się je zrobić, a wyturlałem się z pokoju, spadłem ze schodów, a następnie, gdy się zatrzymałem, walnąłem o szafę, która się na mnie wywaliła.
 - Na cipcioszkę mojego ojca! Trzeba zadzwonić po egzorcystę!
Hood wyjął z kieszeni swoją jakże supi cegłę i zadzwonił do znanego mu egzorcysty, Jennett'a McCurdy'ego, który przyjechał niemal natychmiast. Kolumn szybko opowiedział, co się stało, a Siwan jedynie czekał na reakcję Jennett'a.
 - Pokazuj dupsko. - powiedział Jennett alfonskim głosem.
Gejuch niechętnie się odwrócił.
 - W imię mamy, taty, siostry i szmaty, wyzwól z chłopca tego szatana! - zaczął oblewać go wodą święconą. - Płacisz kartą czy gotówką?
Calum wyjął z portfela pieniądze i nie zwracając uwagi na to jaką sumę daje, wyprosił Jennett'a. Nie zwrócił nawet uwagi na to, że owy egzorcysta był tutejszym alfonsem, a sam McCurdy niezwykle zadowolony - opuścił szpital, wspominając, że właśnie macał tyłek Siwana.


***
Ten imagin z częścią o malinkach na dupie był na podstawie faktów.
Tak więc; RIP Troy.
Trevor

[2] Bananowa piosenka

W studiu muzycznym od godziny siedział Troy.
Miał napisać nową piosenkę, a nie potrafił się skupić.
 - I jak ci idzie, Siwan? - spytał Bieber. - O czym będzie piosenka?
 - O bananach. - odpowiedział z przekonaniem. - Lubię banany, a nie ma o nich piosenek.
Jus parsknął śmiechem.
 - Może tu nie ma takich piosenek, ale wyjedź sobie do Makumbolandii, a będą.
Gejuch wywrócił oczami i chwycił za długopis. Justin dokładnie obserwował jego poczynania.
 - Ciebie chyba Bóg opuścił. - pokręcił głową z dezaprobatą. - Mówiłem: żadnej piosenki o bananach, a ty co? Celowo o nich piszesz! Na świętą cipcioszkę, czy to ma być jakiś podtekst seksualny?!
Troy westchnął głośno, odkładając długopis.
 - To ma być moja piosenka, nie twoja. Więc pozwól, że będę pisać o tym, o czym chcę.
 - I co będzie w teledysku? Babcia przebrana za banana? Nie wyrażam na to zgody, Siwan!
 - Chociaż ci ją zaśpiewam! - mruknął.
Banany, ooo
Piękne niczym Trevor Moran w dniu Świętego Patryka
Banany, ooo
Czy jest coś równie pięknego na tym świecie?
Ja i banany jesteśmy moim OTP
Czasem myślę, że muszę wziąć moją małą szczęśliwą tabletkę,
bo banany zaprzątają myśli me, ooo

 - Nie jest tak źle. - stwierdził Jus. - Ale mógłbyś poprawić początek, środek i zakończenie.
 - Czyli wszystko?! - pisnął TroTro. - Nie ma mowy! Wiesz ile poświęciłem tej piosence? Dwie minuty i trzynaście sekund! To prawie całe życie!
 - Więc czemu nie piosenka o ogórkach? Są mało popularne, tak samo jest z bakłażanami! Trzeba je rozsławić!
 - Nie będę pisać o czymś, czego nie lubię! - sprzeciwił się Siwan. - Poza tym one nie wyglądają fajnie!
Bimber chwycił za długopis i skreśliła całą piosenkę, napisaną przez Troy'a.
 - Tak, więc - usiadł na krześle. - trzeba podkreślić, że bakłażany są supi i ładne. No i ładne i supi! - klasnął w ręce.
Bakłażany, ooo
Supi niczym nogi mojej mamy
Bakłażany, ooo
Czy jest coś równie pięknego na tym świecie?
Ja i bakłażany jesteśmy moim OTP
Czasem myślę, że muszę wziąć moją małą szczęśliwą tabletkę,
bo bakłażany zaprzątają myśli me, ooo
 - A co będzie po tym? - gejuch uniósł brwi.
 - Będzie się powtarzać. - wzruszył ramionami Justin. - Będziesz śpiewać, równocześnie grać na ukulele, a ja będę grać na trąbce. Już wiem! Załóżmy zespół!
 - Nie chcę mieć z tobą zespołu. - skulił się Troy. - Chcę być solistką.
 - Pf, z takim imieniem daleko się nie wybijesz, idioto. Od dziś koniec z Troyem Sivanem, teraz jesteś... Troye Sivan!
 - Coś się w ogóle zmieniło? 
Jus pokręcił przecząco głową. 
 - Ale fajniej się pisze, co nie? A więc, Troye'u Sivanie, jak tam twoja piosenka o bakłażanach?
I od tej pory każdego dnia pisali razem piosenki.

***
Taki happy end level hard lel 
Komentujcie, rybełki! 
Trevor


niedziela, 5 października 2014

[1] Instagram, psycholog i Mada Paka

 - Jestem Troy, ale mówią mi Trej. - zaczął gejuch.
 - Rozumiem. - mruknął psycholog. - Na czym polega twój problem?
Troy rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby chciał mieć pewność, że nie ma tu nikogo więcej.
 - Wazony. - powiedział cicho.
Psycholog Oakley spojrzał na niego pytająco.
 - Wazony? - powtórzył. - To już grubsza sprawa, proszę pana. Trzeba psychiatry, a nawet kaftana bezpieczeństwa! Spokojnie, już dzwonię po pomoc!
Siwan zmarszczył nos, po czym zaczął intensywnie myśleć.
 - Dzwoni pan do Batmana?
Oakley wykonał szybki telefon, z tego co usłyszał Trej - do pana Bimbera, który przybył na miejsce w niecałe piętnaście minut. Przebrany był za hot doga, co miało zapewne pomóc w rozmowie.
 - Witaj, Troy.
 - Jestem Trej! Z "E" jak Emo! - krzyknął. - Zabierzcie ode mnie te wazony! Nie lubię ich! Mój tatuś też ich nie lubi! Co nadal robi tu ten wazon! - wskazał na akwarium, w którym znajdowała się Maka Paka, rybka Oakleya, która układała kamyki.
 - Spokojnie, Trej. Pamiętaj, nie jestem tylko twoim psychologiem, ale i przyjaciółką.
Troy stanął na biurku, wykonując jakieś nietypowe ruchy. Oakley wyjął z kieszeni swojego najnowszego iPhone'a i zaczął nagrywać całe te zdarzenie.
 - Wazony! Ciągle widzę wazony! - powtarzał gejuch, kopiąc laptop, należący do Tylera. - Jeden wazon mniej! YAY!
Bimber ściągnął Treja z biurka, prosząc Oakleya o podanie kaftana.
 - Ostatni kaftan poszedł na Shauna! - powiedział Tyler.
 - Na świętą cipcioszkę! - warknął Justin. - Jeżeli jest to rodzinne to wezwij rodzinę Siwana!
 - Ty, ty mi lepiej nie rozkazuj! - odpowiedział z dezaprobatą w głosie. - B-bo jak powiem to dla.. tego ten.. to.. To cię zwolni! Ha!
 - Podaj mi taśmę klejącą! Trzeba czymś go powstrzymać!
Gejuch z każdą minutą wiercił się coraz bardziej. Ciągle opowiadał o wazonach, co doprowadzało Bimbera i Oakleya do szaleństwa.
 - Walnij go! - zaproponował Oakley. - Wazonem najlepiej!
Justin wykonał jego polecenie, a Trej stracił przytomność.
 - Dobra robota, Bimber. Okay, a teraz czas na selfie! - klasnął. - Hashtag: #swag, #takietamwpracy, #takietamzsiwanem, #yolo, #yolozbibimisiwanem. A teraz czas na lunch!
Opuścili pomieszczenie, pozostawiając Siwana w środku. Wybudził się gdy tylko zamknęli drzwi.
 - Witaj, Mada Pako. - zaczął. - Spotkanie po latach, hm? Pamiętam, gdy odbiłeś mi chłopaka, ale teraz mi nie uciekniesz. - zaśmiał się szyderczo. - Teraz czas na prawdziwą wojnę.. a iPhone'a sobie pożyczę.

 - Mada Pako! Kupiłem ci paluszki rybne! - powiedział Oakley, gdy tylko przekroczył próg pomieszczenia. - Mada Paka?! Gdzie jesteś?! Bimber! Bimber, co to za kartka?!

"Porwałem Mada Pakę, zgłosicie to policji, a wyrzucę iPhone'a
Ps. Wejdź na insta, ziomuś
                                               T."
 - Spokojnie, Tyler! To nic nie znaczy! - uspokajał go Bimber.
 - Niee! - załkał. - Widzisz to? Troy uwiódł Mada Pakę! Zrobili sobie selfie w klubie!
I to był ostatni raz, gdy widzieli tą zakochaną dwójkę.
Odeszli, a jedyne, co po nich zostało to zdjęcia na instagramie.


***
Nie wiem co robię ze swoim życiem
Trevor